Magia dźwięku w filmie Bohemian Rhapsody

Magia dźwięku w filmie Bohemian Rhapsody

Jak dźwiękowcy John Warhurst i Paul Massey odtworzyli w filmie Bohemian Rhapsody atmosferę Live Aid.

Pomimo dużego filmowego doświadczenia w edycji i miksie dźwięku, John Warhurst i Paul Messey mieli nie lada zadanie przy filmie Bohemian Rhapsody.

Opowiedzieli prawdziwą historię, wokalisty Queen, Freddiego Mercury’ego od narodzin zespołu po spektakularny występ na Live Aid w 1985 roku. Znając oryginalne losy bohatera, zarówno Warhurst, jak i Massey wiedzieli, że praca nad tym projektem będzie wyzwaniem. Głos Mercury’ego był jedyny, niepowtarzalny, pozornie niemożliwy do dopasowania, a film potrzebował osobowości do przekazania jego charyzmy. [restrict …]

Do roli Freddiego Mercury’ego wybrany został Rami Malek, który nominowany jest do Oskara. W jego przypadku, było jednak dużo znaków zapytania, jak podejść do zagadnienia dźwięku. „Było dużo dyskusji, gdyż jest wiele możliwości stworzenia filmu muzycznego” wyjaśnia Warhurst. „Możesz to zrobić z każdym, kto śpiewa na żywo na planie lub możesz wejść do studia wcześniej i nagrać wokal, a następnie odtworzyć wokal z powrotem na planie, skutecznie naśladując utwory. Więc nie byliśmy pewni, jak nakręcimy ten film.”

Scena filmowa z wykonywania ’39 na trasie w Japonii.

Nominowana do Oscara para połączyła siły wraz z mikserami dźwięku Timem Cavaginem i Johnem Casilim oraz montażystką dźwięku Niną Hartsone. Według Massey-a: „Legendarny zespół, legendarna muzyka oraz mieszanie jej w środowisku teatralnym, to wszystko, o czym marzę”. Zarówno Warhust, jak i Massey kochali muzykę i zaczęli swoją karierę w tej dziedzinie. Massey czule wspomina nagrywanie koncertów na żywo, takich zespołów jak Yes, Supertramp i The Police oraz miksowanie ich na potrzeby telewizji. Kiedy znaleźli odpowiednie ścieżki do post produkcji filmowej i telewizyjnej, każdy z nich wniósł do pracy całą pasję, która doprowadziła ich do punktu, w jakim obecnie się znaleźli. Poszukiwali projektów, w których muzyka była czynnikiem decydującym, a Bohemian Rhapsody właśnie był możliwością wykorzystania ich różnorodnych umiejętności.

Powracając do swoich korzeni, Warhurst i Massey użyli każdego narzędzia w swoim rzemiośle, aby film był żywy, ciekawy i wciągający, z kulminacją w postaci scen na  Live Aid, które kończą film.

Jak to się stało, że zacząłeś pracować nad Bohemian Rhapsody ? Jaką pracę należało wykonać i kiedy zrobiłeś pierwsze kroki w filmie?

John Warhurst: Ten projekt od lat krążył po Londynie, z różnymi aktorami, z różnymi reżyserami. Prace nad zmianami scenariusza trwały, a ja wciąż miałem nadzieję, że pewnego dnia będę w to zaangażowany. Po jednej z wersji otrzymałem telefon i zostałem do tego wciągnięty i nagle ta wersja została odrzucona. W 2016 r. ponownie zostałem wezwany do pracy, tym razem słysząc: „Znaleźliśmy naszego Freddiego Mercury’ego „. Byłem bardzo podekscytowany. Znaleźli Ramiego i wiedzieli, że to będzie on, a scenariusz zaczął nabierać kształtu.

W filmie było wiele tematów muzycznych. Wiedziałem, że do niektórych z nich  będziemy używać oryginalnych nagrań zespołu. Ale były też inne części scenariusza, w których nie było żadnych nagrań Królowej, więc stworzyliśmy trochę materiału testowego z Ramim śpiewającym i naśladującym Freddiego. To naprawdę dobrze wypadło. Wydaje mi się, że to było, zanim produkcja dostała zielone światło, niedługo później zaczęło się kręcenie filmu.

Następnie poszliśmy na próby z zespołem. Rami i reszta pracowali przez tygodnie zanim weszli na scenę Live Aid, ucząc się z Polly [Bennett], trenerem ruchu [Malka], która uczyła go, jak ma poruszać się, jak Freddie. Najważniejsze, co zawsze mówiłem [o dźwięku filmu], jest to, że naprawdę chcę, żeby ludzie oglądali ten film, a nawet o nim nie myśleli. Wiedzieliśmy, że chcemy wykorzystać w filmie wokal Freddiego; Boże, on miał niesamowity głos. Aby móc śpiewać rejestry Freddiego Mercury’ego, cisnęliśmy Ramiego, aby i on próbował. Prawie stracił głos przy kręceniu Live Aid, ponieważ, co ujęcie, śpiewał na maksimum swoich możliwości, jeszcze raz i jeszcze raz. Pamiętam, że pod koniec zdjęć do Live Aid myślałem, Chryste, on jutro nagrywa sceny dialogowe. Nie sądzę, że będzie miał głos po tych scenach.

Paul Massey: Mógłbym nawet umrzeć byleby by być częścią tego projektu. Właściwie, dzięki Johnowi udało mi się dostać na plan Bohemian Rhapsody. Wcześniej, kiedy byłem w Londynie, pracowaliśmy razem nad kilkoma filmami i John wspomniał mi o tym filmie, kiedy był on w początkowej fazie realizacji. To był naprawdę świetny projekt dla mnie. Nie mogłem poprosić o lepszy film do zmiksowania.

Warhurst: Na początkowych etapach Bohemian Rhapsody zdałem sobie sprawę, że członkowie Queen będą bardzo wpierać tworzenie filmu. Będąc zaproszonym do ich studia, aby przyjrzeć się materiałowi, który moglibyśmy wykorzystać w filmie i słuchając oryginalnych ścieżek „Bohemian Rhapsody”, z partiami Freddiego (którego potem wykorzystaliśmy w filmie),  byłem w siódmym niebie.

Jak głos Mercury’ego ożył w filmie? Rozumiem, że produkt końcowy powstał z połączenia kilku elementów.

Warhurst: Gdziekolwiek mieliśmy głos Freddiego, zawsze go używaliśmy, ponieważ jego głos jest nie do pobicia i chcieliśmy, aby ludzie cieszyli się z tego, że jego dusza jest jakby w filmie. Na planie Rami śpiewał na maksimum swoich możliwości. Za każdym razem, gdy kręciliśmy z nim scenę, nagrywaliśmy jego wokal. Mieliśmy zatem jego indywidualne cechy, jak oddech i temu podobne, które pomogły nam ogromnie w kreacji bycia Freddiem. Więc w tym sensie, miksowaliśmy ich dwa głosy. Dla przykładu, kiedy Freddie pisał Love Of My Life na fortepianie, gdyż nie mamy jego oryginalnego nagrania. Nie mamy również nagrania Freddiego śpiewającego Happy Birthday w domu jego rodziców lub śpiewającego Doing All Right na parkingu, więc to tam musieliśmy zmiksować oba głosy.

Kolejny przykład to sceny koncertowe. Rami śpiewał utwory własnym głosem. Następnie, w post-produkcji, miksowaliśmy oba głosy, aby dokładnie je dopasować. Wiedzieliśmy, że chcemy pozostać wierni występowi Freddiego  w wykonaniu Ramiego, ale jednocześnie potrzebowaliśmy głosu, który brzmiałby jak głos, który słyszy się na koncertach. Tak więc staraliśmy się, aby był on spójny zarówno w  dialogach oraz w innych scenach filmu.

Massey: Dobra robota wykonana przez Ramiego. Oczywiście trzeba było dużo przy tym pracy, aby dopasować te trzy głosy, ale tak wspaniale wczuł się w postać Freddiego, że sprawił, iż wyszło idealnie.

Filmowe studio nagraniowe w Monachium

Podczas gdy muzyka Queen jest zachwycająca, nie mogliście po prostu umieścić utworu w filmie i tyle. Jaką pracę wykonano, aby dodać witalności i bezpośredniości tej muzyce?

Massey: Mieliśmy dostęp do całego oryginalnego wielościeżkowego materiału zespołu, więc John był w stanie zebrać wszystkie te materiały i mi je przekazać. Wyzwaniem było odtworzenie kultowego brzmienia Królowej, w postaci miksu, który rozpoznajesz, ale także, aby przekształcić go w filmie, dostosować dźwięk do każdej sceny. Na przykład, gdy jesteśmy w sekwencji na żywo, jesteśmy blisko zestawu perkusyjnego Rogera [Taylora]; musieliśmy to podkreślić i sprawić, by widz poczuł się, jakby naprawdę tam był. Ponieważ miałem przed sobą wszystkie potrzebne ścieżki, mogłem to zrobić.

Warhurst: Jedną z rzeczy, o której wszyscy rozmawialiśmy, była różnica między tym, co kręciliśmy na planie, a tym, co ktoś sobie klika na YouTube i ogląda klipy z Live Aid. Co nowego możemy wnieść do tego dźwięku? Zastanawialiśmy się, jak byłoby wspaniale spróbować stworzyć hiperrealistyczną wersję, tak abyś czuł się tak, jakbyś był na Live Aid.

Massey: Na wstępnym etapie, John i ja rozmawialiśmy o chęci uzyskania akustycznego brzmienia dużych obiektów; wewnątrz hal i oczywiście stadionu Wembley. Po wielu pytaniach w różnych miejscach dowiedzieliśmy się, że Queen gra w O2 [Arena] w Londynie. Udało nam się przekonać ekipę techniczną Queen do założenia 22 mikrofonów dookoła hali. Potem John był w stanie odtworzyć wszystkie utwory, które potrzebowaliśmy do filmu, w pełnej ich długości, poprzez wzmacniacze, bez obecności publiczności, dzięki czemu mogliśmy uzyskać czyste, stadionowe nagrania akustyczne. Następnie, zebrał wszystkie te nagrania i dopasował je do odpowiednich  standardów. Jako część finałowego miksu, mogłem ich użyć w Dolby Atmos, aby odtworzyć akustyczny dźwięk stadionu, wraz z typowymi elektronicznymi pogłosami, klaśnięciami, opóźnieniami i tym podobnymi. Ze względu na Live Aid, naprawdę zależało mi na  prawdziwym efekcie,  który John był w stanie zrobić z załogą Queen.

Warhurst: Potrzebowaliśmy również dobrego, dużego tłumu, nawet podczas dni zdjęciowych. Więc, kiedy kręciliśmy Live Aid, mieliśmy 600 osób, które nagrywaliśmy śpiewających wers po wersie. Zrobiliśmy to wiele razy, aby mieć ścieżki do nakładania na siebie. Potem mieliśmy jeszcze trochę szczęścia, ponieważ Fox postanowił uruchomić kampanię marketingową. W post produkcji stworzyli aplikację i poprosił ludzi, aby zaśpiewali do Bohemian Rhapsody i wysyłali swój głos. Wysłano nam dziesiątki tysięcy głosów, które moglibyśmy dodać do filmu, byliśmy więc w stanie stworzyć efekt tłumów. Potem nagrywaliśmy także mniej ludzi, aż po indywidualne osoby, w Shepperton Studios. Dzięki czemu mieliśmy wielowarstwowe ścieżki widzów i gdziekolwiek jest ujęcie kamery w czasie koncertu, czujesz obecność tłumu wokół siebie.

Bohemian przedstawia występy w całej skali, w różnych rodzajach miejsc, w miarę jak Królowa zdobywa sławę. Jak udało się pracować w takich dźwiękowych warunkach?

Massey: Zrobiłem ile się dało, aby dźwięk rósł wraz z filmem, pod względem jakości i specyfiki niektórych instrumentów. Kiedy Królowa zaczyna karierę, kiedy są jeszcze zespołem Smile, chciałem, aby dźwięk był trochę nierówny, surowy, trochę mniej dopracowany. Podobnie, kiedy po raz pierwszy pojawiają się w trasie z Fat Bottomed Girls, dzięki montażowi widać, że nie wszystko jest idealne. Im bardziej dopracowane miksy, tym mocniejszy dźwięk, użycie dźwięku przestrzennego i większe wykorzystanie basu. To wszystko dzieje się wraz z postępem filmu, kiedy zespół zyskuje popularność i doświadczenie. Tak więc, to wynik wspólnego wysiłku, aby był odpowiedni efekt. Zespół nie może zaczynać filmu od mocnego uderzenia, bo wtedy to droga donikąd.

oryginalny wywiad z 6.02.2019 r. dla Deadline Matt Grobar How ‘Bohemian Rhapsody’ Sound Designers John Warhurst & Paul Massey Brought Immediacy To Live Aid Recreation

tłumaczenie: Michał Maron

korekta: Dorota Borowska

skład i zdjęcia: daga [/restrict]

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

six × = thirty six