Wspomnienia fanów Queen – Emma Szubert

Moje najpiękniejsze wspomnienia, oraz wspomniana w tekście kolekcja płyt.

Nie jestem w stanie opisać dokładnie pierwszego wspomnienia, ale opowiem jak wybuchła wielka miłość. Od najmłodszych rodzicie obdarzali mnie muzyką, często puszczali mi przeróżną muzykę od klasycznej do rocka. Tak też trafiłam do szkoły muzycznej, gram na skrzypcach, pianinie, gitarze i ukulele przy czym jeszcze śpiewam. Przede wszystkim temu zawdzięczam to, że tak a nie inaczej ucharakteryzował się mój gust muzyczny. Stałam się wrażliwa na piękno, na dźwięki, było to inne odebranie muzyki…

Razem z tatą kolekcjonujemy płyty CD oraz winyle, jesteśmy potężnymi fanami gadżetów. Muzyka w mojej rodzinie jest i będzie zawsze. Wspólne wypady na koncerty, wieczorne słuchanie nagrań po ciężkim dniu, sprawiły, że muzyka stanęła na pierwszym miejscu w moim życiu. Pierwsze wspomnienie na pewno było w moich dziecięcych latach, ale takie poważniejsze przywiązanie pojawiło się 2-3 lata temu, mama pewnego wieczora rozmawiała ze mną o muzyce, przyznała, że uwielbiała w młodości Queen, po pewnym czasie coś we mnie tchnęło, po zapoznaniu się z dobytkiem artystów, z losami zespołu – zauroczyłam się. Zaczęło się kupowanie płyt, gadżetów, przywiązanie całkowite. Byli ze mną zawsze i wszędzie. Pomagali mi walczyć ze szkolnym stresem, pocieszali, a  nawet i pouczali. Nauczyli mnie wielu rzeczy – jak podchodzić do życia, że czasami trzeba mieć trochę dystansu aby zrozumieć ludzką głupotę. Twórczość Królowej przeniosła mnie w inny świat (dosłownie) czułam się już spełniona, edukowałam się, słuchałam, często uroniłam łzę. To jest tak zastanawiające i jednocześnie piękne, jak bardzo możemy zatęsknić za kimś – kogo już nie ma, to jest OGROMNA miłość. Słuchając głosu Freddiego czuję, że nie jestem sama, że moje problemy jestem w stanie „zatopić” w muzyce, pozwalała mi się odprężyć i zmienić nastawienie.

 Jedynym z pierwszych wspomnień, które przede wszystkim bardzo utkwiło mi w pamięci jest poznanie wyjątkowo ważnej dla mnie osoby. Na pewnym z muzycznych forum spotkałam wyjątkową dziewczynę, zgadałyśmy się – połączyła nas czwórka wspaniałych muzyków. Codziennie rozmowy, coraz większe przywiązanie sprawiły, że doszło do pierwszego spotkania na żywo, mimo dzielących nas kilometrów i przeszkód. Wspólne rozmowy o Queen, słuchanie muzyki, wspólny śmiech, płacz i przeżywanie, sprawiły że w tym momencie nie wyobrażam sobie co bym bez niej zrobiła. Do dzisiejszego dnia utrzymujemy kontakt, planujemy kolejne wspólne spotkania, jesteśmy jak jeden mózg w dwóch ciałach. Obrazuje to przede wszystkim co potrafi zrobić muzyka.  Wtedy zrozumiałam jak duży wpływ na mnie ma twórczość Królowej, każdy przesłuchany utwór, artykuł zostawiał jakiś kawałeczek w moim serduszku i budował mój charakter. Często nadal wspominamy o tym, co by było gdybyśmy nie pojawiły się na tej grupie, byłybyśmy w zupełnie innej sytuacji. Obie się dopełniamy w poglądach i działaniach. Wiele jej zawdzięczam, to jest najważniejsze wspomnienie dla mnie – wywołane bezpośrednio przez Królową.

Dzieła Queen już od samego początku wydawały mi się „inne” to było wyjątkowe podejście do artyzmu. Moje pierwsze wrażenie (świadome) wyglądało mniej więcej: „Wow, to jest wybitne” Bardzo często spędzałam z „nimi” smutne wieczory, gdy wracałam wykończona ze szkoły, z nimi płakałam i się śmiałam. Dla mnie to dużo więcej niż tylko muzyka, to świat który pozwolił poznać mi najważniejszą dla mnie przyjaciółkę na świecie, pozwolił mi się zmienić, mój charakter jest zupełnie inny, oczywiście na plus (inaczej być nie mogło), zrozumiałam wiele rzeczy, być może za późno, ale lepiej późno niż wcale..

Kolejnym ważnym dla mnie wspomnieniem są wakacje, to czas gdzie najwięcej czasu poświęcam muzyce. Podczas wyjątkowych dla mnie wakacji był konkurs do teledysku Bohemian Rhapsody – ćwiczyłam wymowę (byłam dopiero, albo już w 7 klasie, dlatego było to nie lada wyzywanie dla mnie), uczyłam się tekstu i trudnych partii do zaśpiewania (niestety wszystko jest tak genialne, że ciężko było), nagrywałam może ponad 120 razy filmik, płakałam, cały czas coś mi nie wychodziło: pomyłki, złe tło, zły dźwięk. Wybrałam najlepszy film, wysłałam i… Nie, nie dostałam się. Czy uważam to za porażkę? Ani trochę, zrobiłam co chciałam osiągnąć, odważyć się i przełamać barierę językową, spełniłam marzenie. Żyję ze świadomością, że Brian lub Roger widzieli to nagranie, to dla mnie zaszczyt.

Teraz jako uczennica pierwszej klasy liceum, mogę śmiało powiedzieć, że dzięki Queen jestem tu gdzie jestem. Nie poddawałam się, walczyłam i dążyłam do zdobywania celów w swoich pasjach. Jestem wdzięczna każdemu z muzyków z osobna, za cudowne dzieło, które teraz daje mi codziennie siłę. Dziękuję z całego serduszka za przeczytanie mojej krótkiej, ale mam nadzieję, że treściwej historii. Morał z tego taki, że muzyka Queen to świat w którym każdy może być kim chce.

autorka Emma Szubert