22. Rocznica Śmierci Freddiego Mercury’ego

22. Rocznica Śmierci Freddiego Mercury'ego

24 listopada 1991 r. ok. godziny 18.45 czasu lokalnego w swoim londyńskim domu zmarł Freddie Mercury, wokalista grupy Queen. Zmarł wyniku powikłań wywołanych AIDS na grzybiczne zapalenie płuc. Według nie potwierdzonych doniesień prochy artysty zostały pochowane w ogrodzie Garden Lodge, rozsypane nad jeziorem genewskim lub spoczywają na jednym z londyńskich cmentarzy pod zmienionym nazwiskiem.


Film przygotowany specjalnie z okazji 22. rocznicy śmierci Freddiego.

Freddie przyszedł na świat 5 września 1946 r. w Stone Town na Zanzibarze.

Z wykształcenia był grafikiem ukończył londyński Ealing Art College. Był wokalistą The Hectics, Ibex,  Sour Milk Sea oraz Wreckage. Od 1970 r. tworzył zespół Queen wraz z Johnem Deaconem, Rogerem Taylorem i Brianem Mayem.

Z zespołem Queen nagrał za życia 14 albumów studyjnych, w 1995 r. ukazał się piętnasty album Made in Heaven. Samodzielnie wydał jeden album Mr. Bad Guy w 1985 r. oraz w duecie z Montserrat Caballé album Barcelona w 1988 r.

Nagrywał z The Cross, Rogerem Taylorem, Eddiem Howellem, Traxx, Ianem Hunterem, Billym Squierem, Jo Dare, Michalem Jacksonem czy Peterem Strakerem.

Powstało do tej pory ponad 15 książek biograficznych o Freddiem oraz ponad siedem filmów dokumentalnych.

Od 2010 r. są plany nakręcenia filmu biograficznego o Freddiem i Queen. Do głównej roli długi czas był typowany Sacha  Baron Cohen, a obecnie kandydatem do roli wokalisty jest Ben Whishaw.

25 listopada 1996 r. w Montreux w Szwajcarii odsłonięto pomnik Freddiego autorstwa czeskiej rzeźbiarki Ireny Sedleckiej.

W 2012 r. na zamknięciu Olimpiady w Londynie na telebimach pojawił się Freddie, który wykonał wraz z publicznością na stadionie olimpijskim słynne Eooo.

Freddie słynną z poczucia humoru czego dowodem jest treść dedykacji, jaka znajduje się na solowej płycie  Mr. Bad Guy:
„Specjalne podziękowania dla Briana, Rogera i Johna za nie wtrącanie się. Specjalne podziękowania dla Mary Austin, Barbary Valentin za wielkie cyce i złe prowadzenie się, Winnie za wikt i opierunek. Ten album dedykuję mojemu kotu Jerry’emu – także Tomowi, Oscarowi i Tiffany’emu i wszystkim miłośnikom kotów we wszechświecie – chrzanić pozostałych.”

Wspomnienia fanek związane z Freddiem:

Pamiętam dokładnie ten dzień. Jak zwykle wróciłam zmęczona po pracy, a pracowałam wtedy jako nauczycielka w szkole podstawowej, moja córka była już w domu. Mamo, powiedziała, dzisiaj umarł Freddie. Córka była wtedy w maturalnej klasie LO, gdzie właśnie tę smutną wiadomość podano przez szkolny radiowęzeł, a na wszystkich przerwach 'leciały’ utwory Queen. Z tego dnia najbardziej zapamiętałam emocje, jakie towarzyszyły mi podczas słuchania i oglądania teledysku A Kind of Magic. Wtedy zrodziło się w mojej głowie marzenie, żeby pojechać do Londynu i zobaczyć miejsca związane z Queen. Jednak dopiero w 1997 roku udało mi się wspólnie z córką i synem zrealizować to marzenie: zobaczyć dom, w którym mieszkał, wpisać się na murze kredką do oczu, zobaczyć ulubioną dyskotekę Freddiego i zrobić sobie fotkę z woskową figurą Freddiego w Rock Circus (podobno już nie istnieje), kupić parę płyt, koszulkę i pierwszą książkę „Queen. The New Visual Documentary By Ken Dean”, która jest dla mnie do dziś najważniejsza, bo pierwsza. Mój syn do dzisiaj jest zafascynowany Queen i może przekaże tę fascynację dalej swojej córce, tak jak ja jemu, gdy słuchał ze mną nagrań Queen, mając wtedy zaledwie 6 lat.

 

Ewa Jakubczak

Z żalem przyznaję, że 24 listopada 1991 roku nie miałam pojęcia, że odszedł człowiek, który później stał się dla mnie niezwykle ważny. O śmierci Freddiego dowiedziałam się jakiś miesiąc później, z prasy. Pamiętam, jak mój tato przeglądał gazetę (wydaje mi się, że była to Gazeta Wyborcza), w której zamieszczone były informacje o znanych osobach zmarłych w 1991 roku. Nagle tato powiedział: „O, to Freddie Mercury nie żyje?” Wtedy po raz pierwszy usłyszałam to nazwisko i zaintrygowało mnie. Zapewne dlatego, że miało związek z mitologią, która zawsze bardzo mnie interesowała. Zapragnęłam nagle dowiedzieć się kim był ten „wysłannik bogów”. I tak zaczęła się moja fascynacja, która trwa nieprzerwanie do dziś.

Gabriela „foxy lady” Lisowska

 

3 komentarze


  1. Moja życiowa przygoda z Queen, jak i Freddiem Mercurym, rozpoczęła się dnia, w którym kupiono mi album „Innuendo”, który składał się z dwóch kaset magnetofonowych, które odsłuchiwałem przy pomocy zwykłego walkmana (był rok 1991, miałem wówczas 11 lat). Najbardziej lubianym utworem z tych kaset, który wałkowałem po kilka razy był utwór „Headlong”, zawsze napędzał moje życiowe siły i od tamtej pory aż po dzień dzisiejszy ich muzyka jest moją życiową fascynacją. Dzięki twórczości, jaką po sobie pozostawił można mieć myśl, że jego śmierć nie jest tak naprawdę końcem jego życia, On dalej istnieje pośród nas, tylko że w muzyce, którą po sobie pozostawił.
    Muzyka, którą stworzył ten człowiek jest dla mnie inspiracją do dalszej drogi przez życie, nadaje sens i odpowiednie brzmienie temu wszystkiemu co istnieje wokół mnie.

    Odpowiedz

  2. Pamiętam, jak w TV ogłosili, że zmarł. Teraz kiedy na zamieszczonym tutaj filmiku zobaczyłem kilkusekundowy fragment z planu klipu „These Are the Days of Our lives”, kiedy patrząc w kamerę Freddie uśmiecha się, popłakałem się :-(
    The show must go on.

    Odpowiedz

  3. Mam nadzieję, że Freddie tam u góry śpiewa swoje kawałki. Tam tak jak na ziemi pewnie nie chce być showmenem, tutaj chciał być legendą. Jest nią nadal, mimo upływających lat. Na zawsze w naszych uszach i sercach. Freddie Mercury.

    Odpowiedz

Skomentuj Mariusz Kania Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

÷ nine = one